środa, 1 maja 2019

27. Robokalipsa - nic nie wiesz o zagładzie, a ona jest już blisko

Był kiedyś taki film, o którym niewielu dziś pamięta, jego tytuł brzmiał Oni żyją (1988) i w tym filmie akcja została osadzona w niedalekiej przyszłości. Ulice miast kontrolowały latające urządzenia wielkości powiedzmy walizki, zaopatrzone w kamery i inne czujniki. Dziś, 30 lat później, drony są na porządku dziennymi i nikogo ich widok nie dziwi. Nie o filmie chciałem powiedzieć, więc po co o tym wspominam? A no dlatego, że to co kiedyś - wcale nie tak dawno temu - wydawało się czystą abstrakcją dziś jest nasza normalnością. Przegląd końca świata kontynuujemy książką Robokalipsa, bo upiorna wizja tam zawarta może spełnić się dużo wcześniej niż za 30 lat.


Robokalipsa to powieść napisana przez Daniela H. Wilsona w 2011 r., w tym też czasie zakupiłem ją za ówczesną cenę sklepową. Napaliłem się na ten tytuł niesamowicie. Okładka przypominająca bardziej coś w stylu Ja, Robot urzekła mnie od pierwszego wejrzenia, opis spowodował, że musiałem po nią sięgnąć. Przyzwoita objętość 408 stron pozwala bez pośpiechu wejść w akcję, ale jednocześnie nie nuży.

Głównych bohaterów jest tutaj kilku i to właśnie ich losy śledzimy naprzemiennie. Historie przeplatają się, osoby stykają się ze sobą co jakiś czas. Nie poznajemy ich w trakcje walki z robotami, a przynajmniej nie na początku, tylko w momencie paniki i pierwszych chwili po godzinie zero. 

Wilson nie serwuje nam opowieści widzianej z perspektywy jednej czy drugiej strony. Narracja prowadzona jest z boku, często w formie notatek czy raportów. Pierwsze skojarzenie jakie się nasuwa po takim zabiegu to styl w jakim została napisana Dracula Brama Stokera. W Robokalipsie jednak nie dominują przytoczone pisma, a są przedstawione na równi z narracją trzecioosobową. 

Fabularnie nie spodziewajcie się niespodzianki. To wszystko co książka ma nam do zaoferowania już gdzieś wcześniej widzieliśmy. Posłuchajcie tylko tego: Człowiek tworzy maszyny aby ułatwiły mu pracę i w szerszym rozumieniu żywot. Maszyny nie są idealne, dlatego w pocie czoła Homo Sapiens tyra aby je ulepszyć, zautomatyzować, dać im więcej możliwości. Misja się udaje, a jakże. Sztuczna inteligencja rodzi się, rozwija, dojrzewa, aż w swej mądrości uznaje, że człowiek jest dla niej zagrożeniem. Dalej już sami wiecie co się dzieje, znacie to z Terminatora, Matrixa, wspomnianego Ja, Robot, czy choćby z Łowcy Androidów (choć w trochę mniejszym stopniu). Wszystkie te filmy opowiadają w gruncie rzeczy o tym samym. Robokalipsa nie jest niczym innym, jak powieleniem wcześniejszych pomysłów.   

W swej sztampowości zahacza jednak o coś więcej, pokazuje nam, że jesteśmy na początku drogi do zagłady. Mimo, że jest fikcją literacką, wydaje się bardzo realna. Komputery wszak otaczają nas zewsząd, w samochodach, telewizorach czy smartfonach. Nawet Termomix u mnie w kuchni łączy się z siecią wifi! Co się stanie kiedy ktoś, albo coś, powiedzmy SI przejmie nad tym wszystkim kontrolę? A gdyby tak wasz samochód postanowił zamknąć wszystkie drzwi i rozbić się z wami na pokładzie? Przecież już dziś samochody same np. parkują. A gdyby tak wasz telefon postanowił się wysadzić razem z wami w powietrze? Przecież mógłby, prawda? Samozapłon iPhonów czy Samsungów już nikogo nie dziwi. A gdyby ten Termomix poszatkował mi łapę kiedy wkładam do niego ziemniaka, czy jest to tak bardzo nierealne?

Jesteśmy na początku drogi.

Jeszcze o jednej rzeczy chciałbym na koniec wspomnieć. Powieść cechuje pewien hollywoodzki rozmach. Na okładce możemy przeczytać: "Wkrótce film w  reżyserii Steven Spielberga" i czytając odniosłem wrażenie, że książka powstała jako gotowy scenariusz filmowy. Jakby specjalnie cześć akcji została pominięta, cześć opisów spłycona, bo tego wszystkiego mam dowiedzieć się w kinie. Film ostatecznie nie powstał i chyba to jest dobra informacja. 

Ocena 6/10


PS. Oni żyją (They alive) w reżyserii Johna Carpentera to film raczej do zapomnienia. Przez pół filmu nie dzieje się zupełni nic, później akcja nie co się rozkręca, ale i tak czterech liter nie urywa.
PS. 2. Wilson napisał również kontynuację zatytułowaną Robogenesis z równie piękną okładką. Problem w tym, że nie została wydana w naszym ojczystym języku.

2 komentarze:

  1. Sama fabuła mnie zaciekawiła, ale obecnie nie znajdę na tę książkę czasu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też tak miewam :-) tak dużo książek, a tak mało czasu.

      Usuń