czwartek, 30 sierpnia 2018

7. Tam gdzie "las" jest "światem"

Oglądaliście Avatara, kasowy hit Jamesa Camerona? Pewnie, bo kto by nie oglądał. A co gdybym Wam powiedział, że ponad 30 lat wcześniej już ktoś tą opowieść napisał? Wierzcie lub nie, ale tak właśnie było. Gdzieś tam rzuciła Wam się pewnie w oczy taka seria jak Ziemiomorze, a może nawet nazwisko Ursuli K. Le Guin nie jest obce. Jednak to nie opowieść o archipelagu wywołuje szybsze bicie serca, a właśnie Słowo "las" znaczy "świat".


Technicznie książka, jaką zakupiłem, jest jaka jest. Moje wydanie pochodzi od Fenix Publications i delikatnie mówiąc, nie wzbudza podziwu. Wydanie dosyć standardowe idealnie wpasowujące się w początek lat 90'. Pozycję nabyłem z drugiej ręki za kilka złotych. Nie pamiętam już dokładnie ile kosztowała. Projekt okładki to jakaś katastrofa, śmiało można założyć że grafik płakał jak projektował. Z drugiej zaś strony idealnie obrazuje co też w tej powieści znajdziemy.

Opowiem Wam historię. Posłuchacie:
Dawno, dawno temu, w odległej..... Dobra to nie ta część galaktyki. Gdzieś tam w kosmosie, ludzie odkrywają planetę. Nie bacząc na jej prawdziwą nazwę, chrzczą ją po swojemu i zaczynają robić to z czego są najbardziej znani, a więc ponad miarę eksploatują jej surowce. Humanoidalna, rodzima forma życia zamieszkująca ową planetę z początku nie zdaje sobie sprawy z czynów przybyszów. Z czasem jednak ich cierpliwość się kończy. Uzbrojeni w dzidy, podejmują nierówną walkę przeciwko ludziom i ich broni palnej. Jak nie trudno się domyślić ziemianie przegrywają to starcie i z podkulonym ogonem wracają do siebie.

Takie krótkie streszczenie wspomnianego już Avatara? I tak i nie. Opis pasuje zarówno do filmu jak i do Słowo "las" znaczy "świat". Przy czym książka powstała w 1972 roku, w czasach rozkwitu Sci-fy i mimo upływu lat wydaje się wciąż świeża i przystępna. Autorka zaprezentowała godny pozazdroszczenia dar pisania. Czyta się to lekko i szybko, a w przeciwieństwie do obecnych trendów książka nie jest zbyt długa. Mówiąc szczerze liczy sobie zaledwie 187 stron, a więc można ją wciągnąć w jeden wieczór.

Jeżeli jeszcze nie czytaliście Słowa... to gorąco zachęcam do sięgnięcia po tą pozycję. Mimo, że jest to szósta część cyklu Ekumena, to znajomość pozostałych nie ma znaczenia i nie jest wymagana aby gładko wejść w akcję i czuć się w tm świecie-lesie jak w domu.

Ocena: 7/10

1 komentarz: