sobota, 7 kwietnia 2018

2. Życie mimo wszystko - czyli co dalej po dworcu Zoo?



Któż z nas nie czytał w młodości "My dzieci z dworca Zoo"? Książka przeszła do legendy literatury, nie ze względu na kunszt autora, ale na historię oraz autentyczność i wstrząs, jakiego doznajemy podczas lektury. Czy można napisać kontynuację takiej książki? Pomysł wydaje się absurdalny, to trochę tak jakby nakręcić druga część Titanica. Słowem: bezcelowe. Ale czy rzeczywiście tak jest? O czym właściwie jest ta książka i czy warto po nią sięgnąć? Przekonajmy się!


Kupując tą pozycję, tak na prawdę, nie wiele wiedziałem o samej opowieści. nie dotarły do mnie żadne doniesienia na temat jakości, czy historii. Nie przeczytałem żadnej recenzji ani opinii. Muszę się przyznać, że zakupu dokonałem będąc pod ogromnym wrażeniem "My dzieci z dworca Zoo" -  książki, która wyryła mi bruzdy w psychice i zmieniła postrzeganie świata. Przekonała mnie również cena w jednym ze sklepów internetowych. Niecałe 7 zł, to w dzisiejszych czasach niewielki wydatek na książkę. 

Wydanie, które trafiło w moje ręce, niczym szczególnym się nie wyróżnia. Ot na pierwszy rzut oka poprawna publikacja. Okładka do bólu prosta, czarno-biała, chyba jedna z najnudniejszych jakie widziałem. Na wielki plus natomiast zaliczyć należy różowy napis z imieniem autorki "Christiane F." Wydawca ISKRY postarał się aby okładka została wydana w tym samym stylu co "dzieci z dworca Zoo". Za 7 zł dostajemy 282 strony i wkładkę z czarno-białymi zdjęciami. I wszystko byłoby w porządku gdyby nie fatalny skład tekstu. Czy w ogóle jakakolwiek korekta była robiona? Tutaj poza literówkami, miejscami brakuję całych słów!
  
Wszystko to nie ważne, bo w końcu przechodzimy do najważniejszego - treści. Książka zbiera skrajne opinie. Od zachwytu aż po wylewane wiadra pomyj. Wprowadzenie zniechęca do czytania, bo to co dostajemy jest streszczeniem poprzedniej książki. Potem zaczyna się prawdziwa opowieść. Czegoż tutaj nie znajdziemy: podróże po całej kuli ziemskiej, od USA, przez Amsterdam, Zurych i na Grecji kończąc. Dostajemy brud i cały syf niemieckich i szwajcarskich miast, przemoc, narkotyki i sex, a przy tym także niechciane ciąże, aborcje i poronienie. Z drugiej zaś strony jest to wszystko przypudrowane wstawkami z Hollywood, ekskluzywnych szwajcarskich restauracji i wielkich pieniędzy. 

Christiane dorosła, ale nie zmądrzała. Czytając jej wspomnienia co chwilę zapominamy w jakim jest wieku. Zachowuje się nierozsądnie, infantylnie, głupio wręcz. Niemal jakby nadal miała 14 lat i  coś takiego jak konsekwencje, czy myślenie przyczynowo-skutkowe było jej całkowicie obce. O ile w poprzedniej książce, można było zrzucić to jej autodestrukcyjne zachowanie na karb wieku, ciężkich warunków domowych oraz otoczenia, to w kontynuacji trudno to zaakceptować. Nie mogę wykluczyć też, że wszystko to jest wynikiem 40 lat brania heroiny. Może po prostu nie potrafię zrozumieć jak funkcjonują uzależnione osoby.

Epizody z życia Christaine F. są niezwykle barwne i mimo ciężaru gatunkowego całej książki, bardzo lekko opisane. Dzięki temu książkę czyta się szybko i te 282 strony można pochłonąć w jeden wieczór. Jedno zastrzeżenie mam co do stylu pisania w kilku fragmentach. W miejscach gdzie za pióro chwyta druga z autorek Sonja Vukovic, opowieść staje w martwym punkcie. Jesteśmy zmuszeni do "zmęczenia" schematycznych, pozbawionych tej lekkości pióra, opisowych stronic. Zawarte w tych fragmentach (mimo że bardzo ciekawe) informację, kontrastują z resztą książki i powodują, że pozycja staje się bardzo nie równa.

Po przeczytaniu autobiografii, muszę przyznać, że nie zawiodłem się. Nie jest to w prawdzie  pozycja na miarę "My dzieci z dworca Zoo", ale nadal książka warta polecenia. Nadal szokuje, ale już w nieco inny sposób. Oburza nas raczej niż wzbudza współczucie dla autorki. Nie kibicujemy jej, aby wytrwała, wyszła na prostą. Raczej stwierdzamy, że każdy jest kowalem swojego losu. Christiane również.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz