sobota, 15 sierpnia 2020

Zamki i pałace 20: Zamek królewski w Dobczycach - obwowiązkowy przystanek

Zamykam kolejną dziesiątkę zestawienia zamkiem dla mnie wyjątkowym, choć może niezbyt okazałym. Do zwiedzania też nie jest za dużo, ale warto się w Dobczycach (woj. Małopolskie) zatrzymać chociaż na pół dnia, by odwiedzić zamek z niewielkim skansenem, pospacerować nad jeziorem dobczyckim i zjeść ciacho na rynku.

Wyjazd
"Wyjazdy" powinno być raczej, bo w Dobczycach byliśmy z K. dziesiątki razy. Przy okazji i bez okazji, różnie. Dla niej jest to jedno z tych wyjątkowych, magicznych miejsc. Trasa z Krakowa do Dobczyc liczy zaledwie 30 km, więc jest to miejsce idealne na niedzielny, krótki wypad. Wracając z Zakopanego, czy górskich wojaży po Pieninach planujemy tak trasę żeby zatrzymać się choć na chwile pod zamkiem.

 Baszta bramna w zimie i lecie

Dobczyce to właściwe miejsce do odwiedzin o każdej porze roku. W lecie jest tam trochę więcej ludzi, ale to czas idealny żeby przenieść się choć na chwilę w czasie i poczuć zapach starej, nieosiągalnej już dziś wsi. Skansen pod zamkiem jest niewielki - dwa, albo trzy budynki - w tym chata karczmarza gdzie możemy podziwiać wyposażenie, poczuć zapach stuletniego kurzu (zapach starej chaty jest unikatowy, trochę przytłaczający i nie każdemu się spodoba, ale jeżeli ktoś go polubi to chętnie będzie tam wracał)  i kupić jakąś pierdułkę hand-made (to głównie dla pań, bo to takie pierścionki, kolczyki etc.).  

 Widok z baszty bramnej na jezioro

Zamek jest otwarty do zwiedzania, tuż przy wejściu za bramą kupujemy wejściówkę i udajemy się wprost na mały dziedziniec. Po prawej, na niewielkim podwyższeniu są stoły i ławki, gdzie w spokojnych czasach można zjeść giętą z grilla. Dla chcących (a ja jestem chcący) można trzasnąć fotkę w klatce lub dybach. 

Potem wchodzimy na drugi, wewnętrzny dziedziniec, w którym centralnym punktem jest - nieodzowna w każdym zamku - studnia. Możemy wejść niemal do każdej komnaty, zwiedzić kuźnię, stałe wystawy (rzeźbiona głowa bożka Swarożyca jest chyba najlepszym eksponatem) i kaplicę.

Droga na zamek między basztą bramną a skansenem 


Przeszłość
Jak to w wielu tego typu przypadkach bywa, tak i tutaj początki warowni giną w mrokach dziejów. Choć pierwsza wzmianka o zamku pochodzi z 1362 r. to już wcześniej musiała w tym miejscu stać ufortyfikowana twierdza. W czasach Kazimierza Wielkiego grubość murów zewnętrznych wynosiła od 5 do 9 m., a baszty narożnej 5 m. Zamek składał się z dwóch dziedzińców: dolnego i górnego; nad wykutą w skale piwnicą górowała baszta.

Twierdza nierozerwalnie związana jest z losami polskiej korony. Z Dobczyc (prawdopodobnie z zamku) król Władysław Łokietek wydał edykt uderzający w zbuntowane mieszczaństwo krakowskie i ich przywódce wójta Alberta. Pod koniec wieku XIV zamek odwiedził Władysław Jagiełło wraz z małżonką Jadwigą, a w połowie kolejnego stulecia dzieci Kazimierza Jagiellończyka: Zygmunt, Aleksander, Władysław, Fryderyk, a Jan i Kazimierz pobierali tam nauki u samego Jana Długosza.

 Zamek - widok ze ścieżki prowadzącej nad zaporę

Od 1585 r. zamek dobczycki należał do rodziny Lubomirskich. Przedstawiciel tego rodu starosta dobczycki Sebastian przebudował go na styl renesansowy. Zamek liczył sobie wówczas 74 pomieszczenia, co przy dzisiejszych 5, jakie możemy zwiedzać jest wręcz nieprawdopodobne. Na zamku pojawiła się kaplica, w miejscu XIII-sto wiecznej bramy postawiono też fontannę.

Zamek znacząco ucierpiał podczas barbarzyńskiego najazdu szwedów, a dzieła zniszczenia dopełnił w 1657 r. książę siedmiogrodzki Jerzy II Rakoczy. Mimo próby ratowania budowli przez starostę Michała Jordana, zamek z roku na rok podupadał coraz bardziej. Mimo postępującego rozkładu twierdza była zamieszkana jeszcze niemal przez 100 lat. Dopiero na początku XIX w. okoliczna ludność rozebrała ją kamień po kamieniu, w poszukiwaniu skarbów...

W 1901 r. rozpoczęły się pierwsze prace zabezpieczające ruiny. W 1960 r. natomiast przy udziale nauczyciela, a później kustosza Władysława Kowalskiego rozgrzebano wykopaliska, a z czasem też przeprowadzono restauracje i odbudowę części zamku.  

Zrekonstruowany piec  
 
Widok przez okno z komnaty


Teraźniejszość
Zamek jest ogólnie dostępny i nie ma problemu z trafieniem doń. Wybierając się na zwiedzanie warto wziąć pod uwagę, że pod zamkiem i najbliższym otoczeniu nie ma parkingu. Samochód można zostawić pod kościołem lub cmentarzem jeszcze przed wdrapaniem się na zamkowe wzgórze, albo w centrum Dobczyc (nota bene też pod kościołem).

Po przejściu pod basztą bramną, mamy jeszcze jakieś 200 m. do pokonania, mijamy przy tym kilka walących się chat, kolejny kościół i niewielki skansen. Z pierwszego dziedzińca, gdzie w spokojnych czasach (czyt.. bezwirusowych) można zjeść kiełbe z ogniska, zrobić sobie zdjęcie w dybach, albo pooglądać widok na zaporę i jezioro dobczyckie. Drugi dziedziniec jest mniejszy i ma nieokreślony geometrycznie kształt. Gros miejsca zajmuje zadaszona studnia. Z tego miejsca możemy wejść do kilku niewielkich komnat.

Bilet wstępu na zamek upoważnia również do zobaczenia skansenu, gdzie podziwiać można wozownię, chatę, którą określiłbym jako miejsce pamięci po zmarłych (z przerażającym karawanem) oraz karczmę. W tym ostatnim pomieszczeniu czasem można spotkać kobietkę sprzedającą rękodzieło biżuteryjne. Wspomniałem o tym zresztą już wyżej. 

Skansen pod zamkiem
 
 
Ciekawostka 1 - Legenda o naszyjniku Haneszy
Hanesza miała być niezwykle urodziwą córką węgierskiego kupca Daksztara, który to często odwiedzał zamek dobczycki i starostę miejskiego. Nieszczęśliwą miłością zapałała Hanesza do syna starosty, a i ona nie była dla chłopaka obojętna. 
Rodziciele młodych, jak to w takich historiach bywa, sprzeciwiali się temu ożenkowi. Radzili cierpliwość, żądali dochowania prawa pierwszeństwa dla swych starszych pociech. W Haneszy odezwała się gorąca madziarska krew i nie myśląc wiele wybiegała z komnaty na dziedziniec zamkowy. W gniewie zerwała podarowany jej przez ojca naszyjnik i cisnęła go do studni. 
Syn starosty, nie wiedząc co począć, wskoczył do tejże studni, aby odnaleźć klejnot ukochanej. 
Wieść niesie, że drogocenny naszyjnik nadal spoczywa na dnie zamkowej studni. Kości nieszczęsnego chłopaka również...
 
Ciekawostka 1 - Duchy kata i niewiernej żony
Wieki całe temu miała miejsce historia młodego kata. Chłopak, jak mówi legenda, nie lubił swojej pracy, ale szanował ją bo dała mu możliwość utrzymania rodziny. Topór katowski odziedziczył po nagłej śmierci ojca, tym samym stając się jedynym żywicielem rodziny. 
Pewnego dnia na dziedziniec zamkowy, gdzie odbywały się egzekucje, przed młodziana w kapturze przyprowadzono młodą kobietę. Mąż oskarżył ją o niewierność, a sąd dał wiarę jego słowom i skazał niewiastę na karę śmierci. Młody kat spojrzał w oczy skazanej i z miejsca zapał do niej miłością. Topór zaczął mu ciążyć i kat nie był w stanie wykonać wyroku.
Dziewczyna wykorzystała tą chwile zawahania i z okrzykiem na ustach: "Wybacz mi, Boże, bom niewinna!" rzuciła się w otchłań studni. 
Jak w transie młodzian ruszył za nią i podzielił jej los na dnie studni. Od tego momentu na murach twierdzy można czasem spotkać dwie zjawy: młodego kata i jego ukochanej nieznajomej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz