piątek, 14 czerwca 2019

Zamki i pałace 11: Zamek w Rabsztynie - czyli jak nie prowadzić odbudowy

Rabsztyński zamek na przestrzeni ostatnich kilku lat przeszedł gruntowną metamorfozę. Wypadałoby się cieszyć, że kolejny niemy świadek minionych wieków nie popada w ruinę. Problem tylko w tym, że sposób przeprowadzenia prac remontowo-renowacyjnych jest daleki od pierwotnego zamysłu budowniczych. Rabsztyn dołącza niestety do grupy zamków ulokowanych gdzieś pomiędzy kompletnymi, zapomnianymi przez człowieka górami kamieni, a pięknie, wiernie z historią odrestaurowaniami zabytkami. 



Wyjazd
Z racji bliskości Rabsztyna do Krakowa (w którym mieszkam), odwiedzam tamtejszy zamek regularnie. Pierwsza wizyta miała miejsce ładnych kilka lat temu, w czasie kiedy zamek przeszedł pobieżne zabezpieczenie i... zamurowanie okien zwykłą cegłą. Zgroza! Kamienne pozostałości murów zalepiono rudymi kostkami z Castoramy albo innego OBI. Wspinaliśmy się wówczas od strony głównej drogi, po zarośniętym zboczu. Sam zamek nie miał jeszcze odbudowanej części tzw. zamku górnego i baszty, a teren dookoła przedstawiał obraz nędzy i rozpaczy.

Z biegiem lat wiele się zmieniło w kwestii odbudowy warowni i zadbania otaczających go zboczy. Podczas ostatniej wizyty, a miało to miejsce raptem kilka miesięcy temu, zmiany jakie zaszły zaskoczyły mnie bardzo. Część na plus, cześć na minus niestety.
Zacznijmy od  dobrej zmiany od pozytywów. Już na wejściu wita nas darmowy parking, gdzie można zostawić samochód, a jak ktoś ma potrzebę to także skorzystać z łazienki. Kilka metrów dalej możemy wejść do odrestaurowanej chaty Antoniego Kocjana i zaopatrzyć się w bilet wstępu za mury oraz pamiątki. 
Szlak prowadzi pół okręgiem aż do samego wejścia na dziedziniec. Tutaj jeszcze nic nie zapowiada większych problemów. Przechodzimy przez portal wejściowy i naszym oczom ukazuje się mały dziedziniec z... szklanym pawilonem na końcu (?!) Wśród średniowiecznych ruin osadzono nowoczesny kiosk, który pasuje tam jak świni siodło. 
Do zwiedzania już niewiele pozostało. Klatką schodową wspinamy się na basztę zamku górnego, gdzie możemy zobaczyć minimalną wystawę w środku i taras widokowy na zewnątrz.   


Przeszłość
Pierwszy drewniany zamek stał w miejscu obecnego zamku górnego już w XII w. i jak wieść gminna niesie należał do rodu Toporczyków. Król Kazimierz Wielki zastał twierdze drewnianą, a zostawił murowaną. Po śmierci króla "krucza skała" przeszła w ręce prywatne, co miało być spłatą długów zaciągniętych przez króla. 

Pod koniec wieku XIV zamek na krótko wrócił do skarbu państwa, choć dług nadal nad koroną ciążył. Władysław Jagiełło przekazał go w zastaw Spytkowi z Melesztyńskich, co, jak pokazała historia, nie było trafnym posunięciem. Syn Spytka (noszący nota bene to samo imię co ojciec) zawiązał konfederację przeciwko biskupowi krakowskiemu Zbigniewowi Oleśnickiemu, najechał zbrojnie na radę królewską rezydującą w Nowym Korczynie, by w akcie ostatnim tego zrywu polec w bitwie pod Grotnikami.

Skonfiskowane dobra, wraz z zamkiem rabsztyńskim, znów na zasadzie dzierżawy (tenuty) przeszyły na nowego zarządcę, a był nim Andrzej Tęczyński. On to na polecenie króla umocnił twierdzę, ale nie dane mu było długo cieszyć się siedzibą. Na zlecenie rodzonego brata Jana został zamordowany.

Z początkiem XVI w. w komnatach zamieszkali Bonerowie i przez kolejne trzy pokolenia sprawowali władzę.

Podczas trwającego bezkrólewia w roku 1587 na zamek najechał arcyksiążę Maksymilian z Habsburgów, który śpiesząc na Wawel, chciał zamachem zająć również Rabsztyn. Maksymilian pragnął siłą zagarnąć koronę Polską ku ucieszę rzeszy stronników z polskiej szlachty. Obroną twierdzy dowodził rotmistrz kozacki  Hawryło Hołubek i fakt, że nie był rodowitym Polakiem chciał wykorzystać arcyksiążę. Na próbę perswazji, aby Hołubek poddał zamek, ten ostatni miał odpowiedzieć:
"Więcej zdradziec w Polsce już nie ma, wszyscy u ciebie"
Hołubek swoją postawą pokazał, że miłość do Polski cechowała go w większym stopniu niż niejednego rodowitego polaka. Po odstąpieniu arcyksięcia od oblężenia zamku, Hołubek urządzał wypady zbrojne na wrogów. Wraz ze śmiercią ostatniego z Bonerów, Seweryna, zamek przeszedł w ręce Firlejów w 1592 roku.

Obecny wygląd zamek zyskał dopiero na początku XVII w., wtedy to ówczesny zarządca zamku Zygmunt Myszkowski dobudował zamek dolny. Nowy, renesansowy pałac oddzielony został od zamku górnego wierzą bramną. 

Najazd szwedzki, o dziwo, tym razem nie zniszczył zamku. Szwedzi dokonali aktu dewastacji już pod koniec wojny, kiedy wycofywali się z Rzeczypospolitej. Od tego czasu twierdza pozostawała w ruinie i stan ten utrzymywał się do XIX w. A potem... potem popadł w jeszcze większą nędzę! Domorośli poszukiwacze skarbów wysadzili w powietrze basztę i mury zamku dolnego!

Teraźniejszość
Dziś zamek jest przygotowany do zwiedzania, to idealne miejsce na spacery czy wycieczki rowerowe. Ze wzgórza kruczej skały rozpościera się piękny widok na okolice. Prace rekonstrukcyjne i budowlane trwają cały czas i jak donosi strona www zamku, w roku 2019 będzie niedostępny dla zwiedzających.

Przyszłość
Przyszłość dla tego obiektu jest niezagrożona. Trwają prace budowlane, na które środki są zapewnione. Jedyne czego można byłoby sobie życzyć to rewitalizacji bardziej wiernej średniowiecznemu duchowi.


Ciekawostka
Nazwa miejscowości Rabsztyn wywodzi się od niemieckiego „Rabenstein”, co oznacza „Krucza Skała”.

Ciekawostka - legenda
Legenda głosi, że między pobliskimi skałkami zamieszkiwała dziewica imieniem Sobótka. Podczas zaślubin Sobótki z jej wybrankiem echem, napadli na nich zbójcy. Atak został odparty, a dla uczczenia bohaterskiej postawy Sobótki, raz w roku, w dzień św. Jana rozpalane są ogniska zwane sobótkami.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz