Dobrego fantasy nigdy za wiele. Tolkien wyznaczył kierunek, postawił drogowskaz. Inni podążając tym szlakiem naciągali zasady mistrza, albo - wręcz przeciwnie - wiernie im służyli. Ktoś jeszcze inny postanowił złamać konwencje i stworzył niemal kultową już opowieść choć znaną tylko w wąskim kręgu. Jest więc świat, o którym prawdopodobnie nie słyszeliście. Świat wielki, pełen magii, ale także nauki i techniki; wypełniony po brzegi elfami i orkami oraz... najzwyklejszymi ludźmi. Poznajcie universum Starych Zwojów.
Miasto w przestworzach napisał Greg Keyes, autor bardzo płodny literacko, ale wciąż bez większego sukcesu. Wśród polskich czytelników znany jest głównie z powieści osadzonych gdzieś dawno, dawno temu w odległej galaktyce.
Książkę wydało Amber w bardzo stylowej okładce. Na pierwszym planie mamy tytułowe latające miasto, a dookoła tło stylizowana na stary pergamin. Powieść zakupiłem zaraz po polskiej premierze, w okolicach 2009 roku (o matko jedyna mija już 10 rok! :O ), będąc fanem The Elder Scrolls nie mogłem sobie odpuścić takiej okazji. Nie pamiętam dokładnie ile kosztowała, pewnie pomiędzy 20 a 30 zł. Dziś na rynku wtórnym ceny dochodzą nawet do 100 zł. Na 310 stronach dostajemy jakże epicką opowieść.
Imperium Tamriel chyli się ku upadkowi. Wiele z jego odległych prowincji odłączyło się, inne jak Morrowind przestały istnieć. W 40 lat po kryzysie Otchłani nad umęczone ziemie nadciąga nowe zagrożenie. Nikt nie wie skąd pojawiła się lewitująca skała z osadzonym na szczycie miastem. Metropolia przemierza przestworza, a tam gdzie się znajdzie sieje spustoszenie i śmierć.
Główną bohaterką książki jest Annaig, młoda czarodziejka ciekawa nowego zjawiska. Inni mieszkańcy rodzinnego miasteczka nie podzielają jej zamiłowania. Ojciec próbuje przekonać ją do ucieczki, ale Annaig, zafascynowana skałą ociąga się i wkrótce okazuję się, że na ucieczkę jest już za późno. Miasteczko w którym się wychowała zostaje zrównane z ziemią, a ona sama trafia w niewolę do złowieszczego Umbriel, tytułowego miasta w przestworzach. Od jej decyzji zależą losy całego Tamriel.
Greg Keyes wielkim pisarzem nie jest i jego Miasto w przestworzach nie trafi do panteonu najlepszych powieści gatunku. Paradoksalnie nie ma to związku z fabułą, czy stylem pisarskim. Konstrukcja opowieści jest zbudowana w taki sposób, że od pierwszej strony trafiamy w wir wydarzeń, postaci i wątków. Nie ma żadnego wprowadzenia, wyjaśnienia czy opisów miejsc. Jeśli nie wiesz jak wygląda np. rasa Khaijjtów to Keyes ci tego nie wyjaśni. Twoja strata.
Można poczuć się zgubionym, jakbyśmy zaczęli czytać od drugiego tomu. I tylko problem w tym, że żadnego wcześniejszego nie ma. Książka osadzona jest w świecie całkowicie wykreowanym w biurach programistycznych Bethesda Softworks. The Elder Scrolls zadebiutowało na rynku gier komputerowych w roku 1994 (TES: Arena), potem były kolejne mniej lub bardziej udane produkcje, aż nastąpił przełom. W 2002 roku na ekranach komputerów zagościł TES 3: Morrowind, a 4 lata później TES 4: Oblivion i świat fantasy oraz gier RPG nigdy już nie miał być taki jak dawniej.
Akcja powieści Miasto w przestworzach dzieje się pomiędzy IV i V odsłoną gier. Dokładnie w 40 lat po Oblivionie. Ten kto nie grał w gry z serii TES nie odnajdzie się w książce. Mnogość dziwacznych ras, nazw, miast i bożków pozbawionych jakichkolwiek opisów nie daje szansy na wyobrażenie sobie ich wyglądu. Autor nie daje żądnych forów. Trochę tak jak w grze Morrowind, gdzie zostajemy rzuceni od razu na głęboką wodę, bez podpowiedzi, wskazówki i trzymania za rączkę. O ile w przypadku gry radzimy sobie sami, to w książce musimy znać podstawy. Nie ma zmiłuj! W innym przypadku po prostu wielu rzeczy nie zrozumiemy.
Kolejnym dużym minusem jest zakończenie. Nie chciałbym spoilerować, ale opis nie będzie pełny bez kilku słów na ten temat. Otóż książka kończy się perfidnym cliffhangerem, wstępem do drugiej części zatytułowanej Lord of Souls. Celowo tytuł podałem po angielsku, bo niestety Amber dało d*** nie pokusiło się o wydanie drugiego tomu w naszym ojczystym języku.
Ponarzekałem trochę, choć na wyrost. Dla mnie jako fana serii odbiór książki jest bardzo pozytywny. Czuć unikatowy klimat TES, a przedstawiona historia idealnie wpasowuje się w specyfikę świata.
Ocena 5/10
PS. Za niedługo na kanale YT, przypomnę wam Morrowinda.
PS. 2. Przy ocenie starałem się wykrzesać trochę obiektywizmu, subiektywnie dałbym 7.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz