Jeśli dziennikarz sportowy bierze się za pisanie książki to zazwyczaj
nie wychodzi z tego nic dobrego. Felietony i krótkie opisy to nie książka
licząca kilkadziesiąt tysięcy słów. Przemysław Rudzki pokazał w Graczu, że nie
zawsze taki projekt jest skazany na porażkę. Gracz zabiera nas w miejsce
straszne, brudne, miejsce pełne smutku i samotności maskowane nieszczerymi uśmiechami
i górą pieniędzy. Trafiamy gdzieś w ciemne zakamarki… współczesnej Warszawy.
Na 384 stronach autor zawarł rozbudowaną historię, w której -
jak sam napisał – football jest tylko tłem wydarzeń. Od strony technicznej
książka prezentuje się bardzo ładnie, a projekt okładki idealnie oddaje klimat
powieści. Konwencja utrzymana w monochromatycznym stylu zapowiada, że fabuła
nie będzie należała do najlżejszych. Widok Stadionu Narodowego wskazuje miejsce
akcji, ale także wizję wspaniałego, światowego życia w sławie i dostatku. Arena
osadzona jest po drugiej stronie Wisły co może symbolizować cenę, jaką należy
zapłacić aby dobić do bogatszego brzegu. Mało spotkałem książek gdzie projekt
okładki w tak dużym stopniu oddaje treść i nastrój powieści. A uwiercie widziałem
już wiele.
Historia rozpoczyna się od mocnego uderzenia. Z dachu najwyższego
warszawskiego hotelu skacze znany piłkarz Syreny Warszawa. Samobójstwo
reprezentanta Polski wzbudza sensację w społeczeństwie.
Tylko czy rzeczywiście było to samobójstwo? Brat tragicznie zmarłego piłkarza
wyrusza do Warszawy, aby poznać prawdę. Główny bohater nie jest tak
utalentowany jak jego brat, ale mimo to udaje mu się „załapać” do jednego ze
stołecznych klubów. Mowa tu o klubie z sukcesami, ale mimo wszystko w cieniu
lokalnego większego rywala. W momencie pierwszego treningu drużyną zarządza
ekscentryczny przedsiębiorca. Coś wam to przypomina? Choć w powieści, w
pierwszym szeregu nie występują znane kluby to z łatwością możemy dopasować je
do ich prawdziwych odpowiedników.
Przemysław Rudzki zbierał materiał do książki wiele lat. Jak
sam stwierdził w jednym z wywiadów przygotował fragmenty, strzępy różnych
historii do zupełnie innych celów. Leżały i czekały spokojnie na lepsze czasy w
szufladzie. I bardzo dobrze się stało! Książka opowiada oczywiście o fikcyjnych
zdarzeniach, ale mamy w niej również anegdoty z prawdziwego piłkarskiego
świata. Część z nich jest komiczna, część na pewno dziwna. Nikt jednak nie
odmówi im autentyczności. Postacie wykreowane przez autora są do szpiku kości
realne. Nie wiem ile w tym kunsztu pisarskiego Rudzkiego, a ile rzeczywistych odpowiedników
danych osób. Bardzo lekki styl pisania powoduje, że książkę można przeczytać w jeden
wieczór (no może i część nocy trzeba by poświęcić.)
Football jest tłem, a Warszawa niemym świadkiem wydarzeń.
Powieść przeznaczona jest dla wszystkich spragnionych przejmujących i mocno
zakotwiczonych w rzeczywistości opowieści. Nie ma znaczenia czy piłka nożna
jest dla nas wszystkim, czy jest nam zupełnie obojętna. Fabuła skupia się na światku
piłkarskim, ale sens całej opowieści wykracza daleko poza ramy samego sportu. Brać póki jest, bo warto!
Ocena: 7/10
Przyznam, że mnie zachęciłaś. Początkowo zniechęciło mnie to, że dziennikarz sportowy bierze się za pisanie. Ale skoro zachęcasz.
OdpowiedzUsuńSzczerze polecam :)
Usuń