Strony

poniedziałek, 8 października 2018

10. Gracz – powieść magnetyczna, przytłaczająca, do bólu realna

Jeśli dziennikarz sportowy bierze się za pisanie książki to zazwyczaj nie wychodzi z tego nic dobrego. Felietony i krótkie opisy to nie książka licząca kilkadziesiąt tysięcy słów. Przemysław Rudzki pokazał w Graczu, że nie zawsze taki projekt jest skazany na porażkę. Gracz zabiera nas w miejsce straszne, brudne, miejsce pełne smutku i samotności maskowane nieszczerymi uśmiechami i górą pieniędzy. Trafiamy gdzieś w ciemne zakamarki… współczesnej Warszawy.


Na 384 stronach autor zawarł rozbudowaną historię, w której - jak sam napisał – football jest tylko tłem wydarzeń. Od strony technicznej książka prezentuje się bardzo ładnie, a projekt okładki idealnie oddaje klimat powieści. Konwencja utrzymana w monochromatycznym stylu zapowiada, że fabuła nie będzie należała do najlżejszych. Widok Stadionu Narodowego wskazuje miejsce akcji, ale także wizję wspaniałego, światowego życia w sławie i dostatku. Arena osadzona jest po drugiej stronie Wisły co może symbolizować cenę, jaką należy zapłacić aby dobić do bogatszego brzegu. Mało spotkałem książek gdzie projekt okładki w tak dużym stopniu oddaje treść i nastrój powieści. A uwiercie widziałem już wiele. 

Historia rozpoczyna się od mocnego uderzenia. Z dachu najwyższego warszawskiego hotelu skacze znany piłkarz Syreny Warszawa. Samobójstwo reprezentanta Polski wzbudza sensację  w społeczeństwie. Tylko czy rzeczywiście było to samobójstwo? Brat tragicznie zmarłego piłkarza wyrusza do Warszawy, aby poznać prawdę. Główny bohater nie jest tak utalentowany jak jego brat, ale mimo to udaje mu się „załapać” do jednego ze stołecznych klubów. Mowa tu o klubie z sukcesami, ale mimo wszystko w cieniu lokalnego większego rywala. W momencie pierwszego treningu drużyną zarządza ekscentryczny przedsiębiorca. Coś wam to przypomina? Choć w powieści, w pierwszym szeregu nie występują znane kluby to z łatwością możemy dopasować je do ich prawdziwych odpowiedników. 

Przemysław Rudzki zbierał materiał do książki wiele lat. Jak sam stwierdził w jednym z wywiadów przygotował fragmenty, strzępy różnych historii do zupełnie innych celów. Leżały i czekały spokojnie na lepsze czasy w szufladzie. I bardzo dobrze się stało! Książka opowiada oczywiście o fikcyjnych zdarzeniach, ale mamy w niej również anegdoty z prawdziwego piłkarskiego świata. Część z nich jest komiczna, część na pewno dziwna. Nikt jednak nie odmówi im autentyczności. Postacie wykreowane przez autora są do szpiku kości realne. Nie wiem ile w tym kunsztu pisarskiego Rudzkiego, a ile rzeczywistych odpowiedników danych osób. Bardzo lekki styl pisania powoduje, że książkę można przeczytać w jeden wieczór (no może i część nocy trzeba by poświęcić.)
  
Football jest tłem, a Warszawa niemym świadkiem wydarzeń. Powieść przeznaczona jest dla wszystkich spragnionych przejmujących i mocno zakotwiczonych w rzeczywistości opowieści. Nie ma znaczenia czy piłka nożna jest dla nas wszystkim, czy jest nam zupełnie obojętna. Fabuła skupia się na światku piłkarskim, ale sens całej opowieści wykracza daleko poza ramy samego sportu. Brać póki jest, bo warto!

Ocena: 7/10

2 komentarze:

  1. Przyznam, że mnie zachęciłaś. Początkowo zniechęciło mnie to, że dziennikarz sportowy bierze się za pisanie. Ale skoro zachęcasz.

    OdpowiedzUsuń