Spytkowice to niewielka wieś w województwie małopolskim. Mimo, że kiedyś było to miasto z korzeniami sięgającym XIII w., to dziś trudno szukać powodu aby tam jechać. Poza zamkiem, którego nie da się zwiedzić i zabytkowym kościołem nie zobaczymy praktycznie nic więcej. Jadąc trasą z Oświęcimia do Krakowa można zboczyć odrobinę i zrobić sobie krótki przestanek, żeby choć z zewnątrz obejrzeć budowlę.
Wyjazd
Jakże piękna wiosna była tej zimy roku 2016! Tuż przed sylwestrem wybraliśmy się na okoliczny przejazd po zamkach i dworach. Słoneczko przyświecało więc zapakowaliśmy się do zdezelowanego, zgniło zielonego Daewoo Lanos i ruszyliśmy hen przed siebie. No dobra może nie tak bardzo daleko ujechaliśmy, bo już po 20 minutach wysiedliśmy w Spytkowicach. Samochód został na poboczu i spacerkiem minęliśmy bramę, prowadzącą na teren zamkowy. Nie można nazwać go parkiem, bo w sumie jest tam tylko kilka drzew.
Obeszliśmy zamek dookoła licząc, że będzie dało się wejść do środka. Niestety, zamek jest wyłączony ze zwiedzania gdyż znajduje się w nim zaplecze magazynowe krakowskiego oddziału Archiwum Państwowego. Gdzieś na piętrze w prawdzie paliło się światło, na parkingu przed bramą stały dwa samochody, ale poza tym - cicho wszędzie, głucho wszędzie.
Przeszłość
Obecny zamek w Spytkowicach jest dosyć młodą budowlą, bo liczącą sobie "zaledwie" 500 lat. W pierwszej połowie XVI wieku Wawrzyniec Myszkowski, ówczesny kasztelan sądecki, wybudował rezydencję w stylu gotycko-renesansowym. Budowla, którą możemy dziś podziwiać, stoi na zgliszczach wcześniejszej warowni. Wykopaliska archeologiczne odkryły zwęglone ruiny dawnego fortu, prawdopodobnie spalonego podczas oblężenia. Ma tego dowodzić olbrzymia liczba grotów strzał i bełtów odkopanych przy okazji badań.
Mikołaj Szyszkowski ok. roku 1630 przebudował znacząco zamek. Powstała piętrowa bryła z trzema skrzydłami i wieżyczkami od frontu. Spytkowie rozrastały się wraz z pobliskimi stawami rybnymi. Syn Wawrzyńca, Mikołaj dzięki nim stał się jednym z najbogatszych szlachciców w królestwie.
Kilka lat później (1644 rok) znacząco zmieniony zamek trafił w ręce rodu Opalińskich herbu Łodzia, a następnie Lubomirskich.
Na przełomie XIX i XX wieku, na zamku władał Andrzej Potocki, do niego też należały wciąż bardzo dobrze prosperujące stawy rybne. Aż do wybuchu II Wojny Światowej twierdza znajdowała się w rękach Potockich. Później, po znacznych zniszczeniach wojennych, zrzekli się praw do zamku na rzecz skarbu państwa.
Na początku lat 90. państwo Polskie zakończyło odbudowę zamku i do dziś mieści się tam magazyn Archiwum Państwowego.
Zamek jest odbudowany z gruzów powojennych i pięknie odrestaurowany. Wstęp na teren jest bezpłatny, ale do zamku wejść już się nie da. Z racji funkcji jaka przypadła mu w udziale, można podziwiać go tylko z zewnątrz.
Przyszłość
Nic nie zapowiada, aby przyszłość miała przynieść jakieś radykalne zmiany. Archiwum Państwowe zagnieździło się tam na dobre. Choć pojawiła się na początku 2018 roku sposobność, aby zamek przeszedł pod skrzydła Urzędu Gminy w Spytkowicach. Ówczesny wójt Mariusz Krystian mówił:
"Gmina od kilku lat podejmuje aktywne działania związane z przejęciem zamku, który aktualnie jest siedzibą Archiwum Narodowego. Spotkałem się niedawno z dyrekcją archiwum w Krakowie. Spotkanie dotyczyło kwestii przejęcia kompleksu, zamku z parkiem. Dowiedziałem się, że są na to spore szanse ale ostateczną decyzję i tak musi podjąć minister zarządzający Skarbem Państwa, bo to on jest obecnie jego właścicielem."
Gdyby urzędnicy miejscy przenieśli się do rezydencji, dostęp do środka byłby zdecydowanie łatwiejszy.
Bardzo mi to przypomina jedno z miejsc w pobliżu zamku w Muiden. Kocham takie miejsca, mają swój klimat. Szkoda tylko, że są takie problemy z przejęciem
OdpowiedzUsuńyoutube
Muszę go zobaczyć w takim razie.
Usuń