Pewnie słyszeliście nie raz o takich książkach, które nie pozwalają czytelnikowi odejść nawet na chwilę. Ja również słyszałem, ale do tej pory brałem te opowieści mocno sceptycznie. Coś na zasadzie Yeti: wszyscy mówią, nikt nie widział. A tymczasem, niespodzianka. Jeżeli tak jak ja nie wierzyliście, że można otworzyć książkę wieczorem na pierwszej stronie i zamknąć nad ranem na ostatniej to, proszę państwa, przed wami taka oto pozycja!
Wydawnictwo Bernardinum kilka lat temu zaprezentowało nam kolekcję książek podróżniczo-przygodowych pod wspólną nazwą "Poznaj Świat". Jedną z pozycji na liście wydawnictwa jest Gringo wśród dzikich plemion Wojciecha Cejrowskiego. Wydanie, które posiadam pochodzi z 2011 roku, choć ja zakupiłem je później. Kolorowe piękne wydanie w twardej okładce jeszcze dziś wygląda jak nowe.
Opowieść zabiera nas w dorzecza Amazonki do ostatnich dzikich plemion. Towarzyszymy autorowi w jego podróży, dzięki czemu możemy poznać kulturę tamtejszych ludów, ich zwyczaje i codzienne życie.
Książkę możemy podzielić na trzy części. Nie jest to wyszczególnione jakoś specjalnie, a składowe elementy przenikają się co chwilę. Pierwsza i największa część to główna historia opowiedziana w formie pierwszoosobowej narracji, co daje nam poczucie uczestnictwa w omawianych wydarzeniach. Drugą tworzą wstawki jedno lub dwustronicowe, na których autor przedstawia konkretne opisy jak np. opis roli szamana w wiosce, czy rytuał picia yerba mate. Ostatnia zaś to fotografie.
Ponad pół miliona sprzedanych kopii to nakład jak na Polskie warunki GIGANTYCZNY! Za tą liczbą stoi fenomenalna książką łącząca w sobie przygodę z podróżami. To, że Wojciech Cejrowski umie opowiadać i ma o czym mówić wiemy nie od dziś. Boso przez świat to dzisiaj pozycja obowiązkowa dla każdego pasjonata podróży. Okazało się, że pan Wojciech umie także dobrze pisać. Gringo... czyta się szybko bo pióro autora jest lekkie, a historia ciekawa.
Jak to zwykle bywa, nie ma nic za darmo. Przelanie na papier relacji z podróży do Ameryki Płd zajęło podróżnikowi trzy lata. Dzięki tak długiemu okresowi tworzenia dostaliśmy pozycję kompletną pod względem fabularnym, dopieszczoną językowo, no i jak na dobrą relację z podróży, jest też na czym oko zawiesić. Piękne kolorowe zdjęcia przybliżają nam jeszcze bardziej ginący świat ludzi "dzikich". Świat, którego już nie zobaczymy.
Warte podkreślenia jest jeszcze jedno. Na każdej niemal stronie Cejrowski raczy nas anegdotami, od których banan sam pojawia się na twarzy. Nie polecam czytać w autobusie, na wykładzie czy w pracy bo co rusz odpalamy niekontrolowany wybuch śmiechu.
Książka ma tylko jedną wadę - jest za krótka (304 strony to zdecydowanie za mało). Można cenić Cejrowskiego za jego poglądy, lub nie cenić, każdy na swoje wyrobione zdanie, ale w kontekście jego pracy należy pochylić się w ukłonie. To pozycja, którą wciągnąłem w jedną noc co nie zdarzyło mi się z żadną inną książką ani przed Gringo, ani po.
Ocena 9/10
PS. W dorobku pisarskim Cejrowskiego znajdują się również bardzo dobre pozycje: Podróżnik WC ,
WC na końcu Orinoko, Rio Anaconda i Wyspa na prerii. Oraz kilka innych nie związanych z podróżami.
WC na końcu Orinoko, Rio Anaconda i Wyspa na prerii. Oraz kilka innych nie związanych z podróżami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz